Dzień dwudziesty trzeci

Nasze ulubione miejsca na przerwy. Po prawej Krzyż Św. Jakuba.
Kolejny krzyż Św. Jakuba.
I jeszcze jeden...
 i jeszcze jeden...
W dzisiejszym etapie wędrówki towarzyszą nam Krzyże Św. Jakuba. Może dlatego ze 14.07.2014 jest dzień  bł. Jakuba de Voragine? 
Wsie i kwiaty. Malowniczo. Zwykle wiemy kiedy dochodzi się do wsi, bo z dala można poczuć "smrodek".
Kościół przy Camino - zamknięty jak wszystkie Kościoły w dzień powszedni w Hiszpanii.
Tomuś wyrwał do przodu, żeby zając miejsca w alberque. Jak już jest gdzie spać, to wtedy w człowieka wstępuje spokój...
Zbliżamy się do Tapia de Casariego. To już ostatnie kilometry Camino biegnące przy morzu...Martwimy się, że będzie coraz upalniej. Lipiec to gorący miesiąc. W Madrycie podobno 40 stopni, a u nas 20-27.
Pełne morze. Wiatr od morza i słońce z nieba.
Brzeg po prawej stronie od schroniska.
Mała, cicha plaża przy alberque.
Panorama zatoki przy schronisku.
Drogowskaz muszelka na chodniku.
W alberque było już mało miejsc alb były. Hurra!
Tapia de Casariego - jedno z ciekawszych alberque. Położone nad urwistym brzegiem morza. Bardzo wieje - trzeba mocować wyprane rzeczy. Stąd dobrym pomysłem zabranie żabek lub lżejszych agrafek. Dzięki wiatrowi pranie schnie szybciutko.
Zamiast się wylegiwać na plaży, poszliśmy zwiedzić miasteczko. Trafiliśmy na fiestę.
Panorama przy schronisku. Po prawej odpoczywający pielgrzymi.
Tubylcy łowią ryby.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień trzydziesty trzeci

Dzień jedynasty

Ciekawe linki dotyczące tematu: