Dzień dwudziesty drugi

Kaplica jest ale zamknięta. Marian i Asia niezadowoleni, bo starają się odwiedzić każdy napotkany Kościół.
Quintana. Camino ciągnie się wzdłuż brzegu.
Napotkana rodzina z Niemiec. Mama, tata i 2 synów 7-8 lat.
Marian z Asią nas wyprzedzili ale po kilku godzinach spotkaliśmy ich jedzących śniadanie. 
Luarka wejście do portu.
Siedzimy na ławce i jemy śniadanie.
Strzałka. Schodzimy ostro schodami w dół, aby przejść na drugą stronę miasteczka.
Doganiamy spotkane dzień wcześniej osoby.
Spotkane dzień wcześniej dziewczyny z Berlina.
Z Luarca wychodzimy w pełnym słońcu. Przydają się nakrycia głowy i woda.
Schodzimy serpentyną z góry. Na dole autostrada.
Nie wiemy czy gryzie, ale bałbym się spać pod gołym niebem bez namiotu....
Kolejna agawa. Imponująco wysoka.
W przewodniku napisano, że za tym Kościołem jest alberque. Chwila napięcia czy będą miejsca.
Alberque w szkole. Miejsc wiele. Jest zbyt wcześnie i chyba nie ma tutaj dużej ilości pielgrzymów. Za to dużo jest insektów: komary i muchy. 
Napotkany Pielgrzym z Włoch. Jest od 2 lat na Camino... na zimę wraca w Alpy i jest instruktorem narciarski. Bardzo pozytywny człowiek jak wielu, których los skierował na Camino...
Ryby w rzece. Tomuś żałuje, że nie wziął chociaż haczyka...Widać nas stojących na moście.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień trzydziesty trzeci

Dzień jedynasty

Ciekawe linki dotyczące tematu: